avatar Ten blog rowerowy prowadzi luk85 z Czerwionka-Leszczyny. Mam przejechane 101021.32 kilometrów w tym 0.00 Jeżdżę z prędkością średnią 21.85 km/h.
Więcej o mnie.

Tak jest teraz:

button stats bikestats.pl

Tak było wcześniej

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy luk85.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 136.20km
  • Czas 06:32
  • VAVG 20.85km/h
  • VMAX 33.40km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Kalorie 3424kcal
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt KROSS Evado 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

#Góra św.Anny cel nie zrealizowany.

Sobota, 3 stycznia 2015 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 1


Pomysł na dzisiejszego tripa zapodał gustav. Umawiamy się pod kąpieliskiem Ruda na godzinę 9:00. Stawiła się trójka a czwarty członek ekipy czekał na nas na Rudach. Od samego początku mocne tempo, początkowo udawało mi się jakoś aż za bardzo nie odstawać. Niestety za Rudami już tak różowo nie było, coraz częściej zostawałem i ekipa musiała zwalniać przeze mnie.
Troszkę mi głupio, myślałem że nie będę taki najgorszy ale przejechane kilometry szybko zweryfikowały moje możliwości, mówiąc szczerze nie ta liga. Przed 40 kilometrem chciałem zrezygnować, ale chłopacy mnie jakoś zmobilizowali, i jechałem dalej. 
Na bodajże 45 kilometrze złapałem  snejka, 10 minutowy postój na zmianę dętki i dalej w drogę. Początkowo po przerwie jeszcze jakoś szło ale od 60 kilometra zaczęły się kłopoty. Ekipa odjechała, starałem się jeszcze odrobić stracony dystans, niestety dojeżdżając już do drogi na Anna Berg odcięło mnie całkowicie. Myślę powalczę, spróbuję ale nie odcięcie totalne. 
Informuję resztę załogi że ja wracam, że rezygnuję, próbowali  mnie jeszcze przekonać że tak blisko celu a ja odpuszczam.
Sorry wielkie panowie ale naprawdę nie dałbym rady.


Gliwicki Zalew.

Wracam, jadąc już swoim tempem około 20 km/h po pięciu kilometrach robię 20 minutową przerwę. Wyciągam szamanie które miałem na drogę ale nie wiele to pomogło. Dobijając swoim tempem do Kotlarni odczuwam ból w lewym kolanie, początkowo było to tylko lekkie kłócie ale później to już masakra.


Obóz w Kędzierzyńskich lasach.



Jakby tego było mało po przebitej dętce, i bólu kolana, zaczęła mi szwankować coś korba, przypuszczam że to support, po skończeniu wpisu trzeba się udać wybadać sytuację co jest grane. Mało tego na drodze jeszcze dzik stanął i się patrzy w moją stronę no to ja już całkiem posrany, na szczęście spierdzielił w las.
W Goszycach wstępuję na obiad do Złotego Bażanta, schaboszczak polepszył mi nastrój, ale nie na długo bo w Sierakowicach kolano dawało o sobie coraz bardziej znać. Ból na podjazdach nie możliwy ale jakoś się kulam, prędkość max 18 km/h.
W Żernicy krótka przerwa na Orlenie, i chyba przerwa nie potrzebna bo nagle zaczął mocniej wiać wmordewind, eh :/ .
Do domu docieram 5 minut przed 16.
Szkoda że nie wyszło tak jak miało być, odpuściłem, jeszcze raz PANOWIE WIELKIE SORRY.

Kategoria powyżej 100 km



Komentarze
gustav
| 16:44 sobota, 3 stycznia 2015 | linkuj Wziąć się za treningi, dołożyć znacznie węgli i będzie dobrze! Nikt sie nie urodził mistrzem przecież :) Tobie brakło mocy dziś, zgłodniałeś czy jedno i drugie? Kurde no szkoda, że 5km przed celem zrezygnowałeś
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ciesc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]