avatar Ten blog rowerowy prowadzi luk85 z Czerwionka-Leszczyny. Mam przejechane 101021.32 kilometrów w tym 0.00 Jeżdżę z prędkością średnią 21.85 km/h.
Więcej o mnie.

Tak jest teraz:

button stats bikestats.pl

Tak było wcześniej

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy luk85.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 67.34km
  • Czas 04:49
  • VAVG 13.98km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 4433kcal
  • Podjazdy 554m
  • Sprzęt KROSS Evado 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ustrzyki Górne - Solina.

Poniedziałek, 7 lipca 2014 · dodano: 09.07.2014 | Komentarze 0


Niedziela dzień wolny, więc od jazdy również zrobiliśmy sobie wolne. Jednak nie nudziliśmy się bo przed godziną 11 zbieramy się do wejścia na Tarnicę. Z początku myślałem że wyjdzie czasowo tak samo jak na Wysoką w Pieninach, i tu się pomyliłem przeszliśmy około 20 kilometrów ( z Ustrzyk na Tarnicę, z Tarnicy przez Wołosate do Ustrzyk) więc trochę się zdrachaliśmy po tych górach.
Ale naprawdę warto było, widoki coś niesamowitego, chcę tam wrócić jesienią i konkretnie pochodzić z plecakiem i w normalnych butach trekingowych.
Odpoczynek był więc na drugi dzień o godzinie 10 pakowanie, placek po bieszczadzku i można się zbierać w kierunku Soliny. Niby jakoś odpoczęliśmy od roweru, ale tak naprawdę to był nasz najgorszy dzień w trasie. Kierujemy się do Pszczeliny początkowo z górki jechało się świetnie, w Smolniku już się zaczęły podjazdy na szczęście niewielkie ale to była tylko cisza przed burzą. Po 26 kilometrze robimy przerwę nawet już nie pamiętam nazwy miejscowości.
Po 30 minutowej przerwie jedziemy dalej,następnie wjeżdżamy na ścieżkę rowerową która biegnie wzdłóż rzeki San, górki nie za specjalne ale jako że w większości po szutrze trochę sił ubyło. Mijając miejscowość Rajskie wjeżdżamy na drogę główną, na szczęście ruch był niewielki. Od tego momentu podjazd za podjazdem a zjazdy krótkie. Na 52 kilometrze zatrzymujemy się w miejscowości Wołkowyja. Powiem szczerze po tych ciężkich kilometrach które się udał w ten dzień zrobić mówię browar się nam należy.
Zatrzymaliśmy się w restauracji Domek na Rozlewiskiem. Nikt z nas nie pamiętam co to za miejscowość, wiedzieliśmy tylko że coś "W", więc stwierdziliśmy że jesteśmy w Domku Nad Rozlewiskiem w Wilkowyjach hehe.
Browar wypity ruszamy dalej w kierunku Polańczyka, według Gps-a miały być dwa mniejsze podjazdy, niestety Garmin zrobił nas w bambuko i tych podjazdów większych było mnóstwo ( no chyba że już przez te zmęczenie po tych Bieszczadach nas tak wypompowało że wszystko małe było dla nas ogromnym podjazdem). W Polańczyku stwierdzam że ja tu zostaję bo mam już naprawdę dosyć tych Bieszczad i nocnym autobusem wracam do Katowic, ale jak zobaczyłem że musiałbym sam siedzieć do 23, postanawiam że jadę z reszta do Soliny a stamtąd sam do Lesko na autobus.
Z Polańczyka do Soliny również za ciekawie nie było i zmęczenie było ogromne takie że na każdym podjeździe walczyłem  a stałem w miejscu, w końcu jakoś się udało pokonać te pagórki i zjeżdżam do samej Soliny sam, znajomi kilka minut po mnie. Wbijamy się na zaporę, kilka fotek całej ekipy, bo tu się po małym pożegnalnym piwie mamy się pożegnać.
Małego piwka nie było, były dwa i po tym drugim stwierdzam że do jutra zostanę ale z rana wyruszam do Leska sam na popołudniowy autobus. Rozłożyliśmy namioty i poszliśmy się pokręcić po Solinie.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa mpree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]